Miesięcznik "BIZNES.meble.pl" marzec 2022

26 branża • wywiad biznes.meble.pl | marzec 2022 J ak wyglądała Twoja droga do Miloni? Karierę zawodową zacząłem jeszcze na studiach, zanim obroniłem dy- plom. Jestem inżynierem mechanikiem. Pracę zaczynałem w branży drzewnej. W Porta Drzwi zajmowałem się utrzyma- niem ruchu. Muszę przyznać, że w co- dziennym życiu fabryki, oglądaniu wszyst- kiego od środka, można się było dużo nauczyć. Wiedza i doświadczenie zaowoco- wały, kiedy byłem odpowiedzialny za pro- dukcję zakładu w Ełku, a później podczas kierowania działem technologii i rozwoju. Zawsze miałem z tyłu głowy, że chciałbym robić coś swojego, może dlatego, że u nas rodzinnie jest to dosyć popularne. Kiedy podjąłeś taką decyzję? W pewnym momencie stwierdziłem, że jeśli nie spróbuję teraz, to nie spróbu- ję wcale. Nacisnąłem guzik „Eject” z tego systemu w dosyć trudnym dla siebie czasie, bo jednocześnie budowałem dom na Ka- szubach, gdzie się wychowałem. Chciałem założyć swoją firmę w branży drzewnej. Okazało się, że z moim szwagrem Prze- mkiem Fornalem, który jest projektantem przemysłowym i technikiem meblarstwa, mamy podobne cele i ambicje. Obydwaj mieliśmy doświadczenie: ja trochę bardziej biznesowe, on projektowe. Stwierdziliśmy, że połączymy siły i założymy firmę, która będzie produkowała stoły. Doszliśmy do wniosku, że na rynku brakuje fajnych, pro- stych stołów wysokiej jakości. 10 lat temu firm oferujących tego typu produkty było zdecydowanie mniej niż dzisiaj. Od czego zaczęliście? Zaczęliśmy od prototypów. Trzeba do- dać, że ze stolarką mam do czynienia od urodzenia, bo od kiedy pamiętam, mój oj- ciec prowadził swoją stolarnię. Mieliśmy gdzie robić modelowanie i sprawdzać, jak to wygląda. Znaliśmy też stolarzy, z który- mi na początku kooperowaliśmy.Mieliśmy od czego zacząć. Po dość krótkim czasie Przemek doszedł do wniosku, że projekto- wanie jest fajne, ale rozwijanie produkcji, kupowanie maszyn, zatrudnianie ludzi to nie do końca jest to, co on lubi robić i na- sze drogi się rozeszły. Miloni przejąłem ja. Nadal jednak część stołów z naszej oferty oparta jest na jego projektach. W którym roku przejąłeś Miloni? To był rok 2014.Miloni wtedy w zasadzie dopiero zaczęło się rozwijać, co bardzo mi odpowiadało. Zacząłem działać i inwesto- wać, z nastawieniem aby być możliwie nie- zależnym, żeby mieć wpływ na jakość tego, co robimy od początku do końca. Jasnym ce- lem było uzyskanie maksymalnej kontroli nad każdym etapem produktu i w ten spo- sób zapewnienie optymalnej jakości. Skąd nazwa firmy? To znów historia rodzinna. Jak zaczy- naliśmy z Przemkiem, to trzeba było wy- brać nazwę firmy, a my nie mogliśmy się na nic zdecydować. Pomogła nam w tym moja siostra, która przygotowała listę miękko brzmiących, niezbyt długich nazw. Ważne też było, aby miała wolną domenę. Później się okazało, że Miloni to hindu- skie imię żeńskie. Czy zakład taty to była duża manufak- tura? Nie, to był mały warsztat stolarski: tata i kilka osób, robiący usługowo rzeczy z drewna na lokalny rynek. Jest teraz w strukturach Miloni? W 2016 tata i jego dwaj doświadczeni pracownicy przenieśli się do naszej firmy. Zarządza organizacją produkcji i technolo- gią. Jest majstrem w najlepszym, tradycyj- nym tego słowa znaczeniu. Zresztą od lat Mateusz Nowotnik, właściciel firmy Miloni, o miłości do drewna, dostępności do surowca, ródle jakości stołów i potrzebie kolektywnego działania. Czujemy się Rozmawiała: Diana Nachiło rzemieślnikami 2.0

RkJQdWJsaXNoZXIy MTEwNTc3Nw==