ZDZISŁAW SOBIERAJSKI
Przedsiębiorca z wieloletnim stażem.
Pracuje z projektantami i przemysłem, tworząc
zespoły wdrożeniowe.
felieton
X
Sobierajski o designie
K
ilka miesięcy temu
zadzwonił do mnie
kolega, który prosił
o polecenie kogoś do
opracowania identy-
fikacji graficznej jego
firmy. Zapytałem, jaki budżet na to prze-
znaczy? Usłyszałem, że niewielki. Znałem
miejsce tej firmy na rynku i wiedziałem,
że nie powinniśmy przesadzać z wydat-
kami na branding. Z drugiej strony, chęć
właściciela do takiej wizerunkowej inwe-
stycji była bezcenna i warta podtrzymania.
Uznałem, że muszę zadbać o to, by proces
zakończył się powodzeniem, dlatego na-
stępnym pytaniem było, ile ma czasu na
realizację tego procesu? Gdy okazało się,
że niewiele, chciałem mu polecić zdolne-
go studenta. Ale po chwili zastanowienia,
skierowałem go do projektanta z wielo-
letnim doświadczeniem i setkami podob-
nych wdrożeń. Wiedziałem, że doświad-
czony profesjonalista spełni jego potrzeby
i dostosuje się do możliwego budżetu. Po
kilku tygodniach, dostałem informację, że
obaj panowie są zadowoleni z nawiązanej
współpracy. Jednak, gdyby mój kolega
miał nieco więcej czasu, zaproponował-
bym mu dłuższą współpracę ze zdolnymi
studentami – stażystami.
Od wielu lat analizuję rynek podaży
polskiego dizajnu. Wiem, że w naszym
kraju dizajnerem jest każdy, kto cokolwiek
zaprojektował i wykonał. Z nielicznymi
wyjątkami, katedry kształcące dizajnerów
nie współpracują z realną gospodarką.
Szkoły uczą zawodu teoretycznie, jedynie
na podstawie wyobrażeń wykładowców.
Ci zaś, mają często niewielkie zawodowe
doświadczenie i cienkie portfolia wdro-
żonych projektów. W Polsce asystentem
na uczelni można zostać nawet bez żad-
nego doświadczenia zawodowego. Pewnie
dlatego mamy co roku wysyp magistrów
wzornictwa, którzy nie potrafią zapro-
jektować niczego, co nadawałoby się do
wdrożenia w gospodarce. Większość ab-
solwentów wzornictwa nie ma dorobku
wdrożeniowego, nie potrafi rozmawiać
z przedsiębiorcami, a co najgorsze, nie po-
trafi projektować w oczekiwanych przez
gospodarkę standardach. Przedsiębiorca,
który wchodzi na drogę rozwoju swojej fir-
my poprzez dizajn produktów i budowanie
marki swojej firmy ma problem, by odróż-
nić oferty dizajnerskich „ściemniaczy” od
ofert profesjonalistów. Gdy da ogłoszenie,
że chcemy zatrudnić dizajera, zgłosi się
tłum chętnych do pracy dyletantów. Co
gorsza, profesjonaliści nie odpowiedzą na
takie ogłoszenie. Oni nie szukają pracy,
ponieważ pracę mają zwykle zakontrakto-
waną na wiele miesięcy naprzód.
Rozdźwięk pomiędzy potrzebami
przedsiębiorcy, a jakością oferty szkół
i adeptów polskiego dizajnumożemy niwe-
lować fundując staże i praktyki zawodowe
dla studentów. Bardzo sobie cenię moją
wieloletnią współpracę ze studentami.
Podczas praktyk zawodowych zaprojekto-
waliśmy wiele rozwiązań, z których do dzi-
siaj korzystam. Kilka stażowych projektów
udało się nawet skomercjalizować i z po-
wodzeniemwdrożyć do seryjnej produkcji.
Zatrudnianie stażystów, z punktu
widzenia przedsiębiorcy, ma wiele zalet
i praktycznie nie ma żadnych wad. Praca
z dizajnerami-stażystami nie niesie za sobą
żadnego ryzyka. Uważam, że jest to najbar-
dziej bezpieczny sposób na przenikanie za-
let świata kreatywnego do realnego świata
pragmatycznej gospodarki. Koncentrując
się jedynie na wizerunkowych atrybutach
dizajnu, szkoły, wystawy i festiwale zapew-
nić takiej synergii zwykle nie potrafią.
Ale nie powinniśmy zatrudniać staży-
stów, jeśli nie mamy dla nich konkretnych
zadań do wykonania. Zamiast, jako „Zosie
Samosie” samodzielnie projektować swoje
produkty, zaprojektujmy sensownie pro-
gram stażowy dla dizajnerów.
• Jasno określajmy stażystom nasze
potrzeby, oczekiwania i budżety które
w efekty ich pracy możemy zainwe-
stować.
• Dajmy stażystomwiedzę o możliwo-
ściach i ograniczeniach technologii,
którymi dysponujemy. Jeśli my tego
nie zrobimy, sami tego nie odgadną,
a szkoła na pewno ich tego nie nauczy.
• Dokładnie liczmy koszty proponowa-
nych przez stażystów rozwiązań, bo
tylko wtedy nauczymy ich projektowa-
nia z kalkulatoremw ręku.
Tak poprowadzona współpraca, da
nam wymierne efekty. Pozostanie jed-
nak pytanie, kto jest autorem opracowa-
nych w trakcie takiego stażu rozwiązań?
Osobiście uważam, że o indywidualnym
autorstwie możemy rozmawiać jedynie
w przypadku bardzo prostych produktów.
Design przemysłowy, oparty o technologię,
to jest zawsze praca zespołowa. Większość
spotykanych na rynku przedmiotów ma
wielu autorów. Dlatego polecam naszych
stażystów zatrudniać na normalną umowę
o pracę. Tylko wtedy materialne prawa ma-
jątkowe do projektów przejmiemy „z auto-
matu”, bez żadnych dodatkowych dyskusji.
A jak wybrać kandydatów do naszych
programów stażowych? O tym napiszę
w następnym felietonie.
d
W najnowszych raportach Eurostatu
przeczytałem, że w 2015 roku wzrosła
liczba zarejestrowanych polskich znaków
towarowych. Widać wyraźnie, że wiele firm
buduje dzisiaj swoje marki produktowe.
Nasuwa się jednak pytanie, w jaki sposób
polscy przedsiębiorcy to czynią?
WbDIZAJNERÓW
WARTO INWESTOWAm
10
BIZNES meble.pl
[
maj 2016